frames4

Poniekąd się tego spodziewaliśmy – przyszły Święta, czas wolny od pracy, czas, kiedy można wreszcie usiąść i m.in. powspominać miłe chwile, przyjemne wydarzenia ostatniego czasu. A później przelać je na wirtualny papier. Dostaliśmy więc kolejną relację na konkurs. Zapraszamy do lektury zapisków Karola.

Relacja… nieco schizofreniczna…

Prolog.

Są wydarzenia pewne i pewniejsze. To, że kolejny – XXIII – Pionek będzie w grudniu należało do tych pewniejszych, to czy uda się go odwiedzić należało do kwestii: pewnie… nic z tego. Pertraktacje na temat ewentualnego wyjazdu należało rozpocząć od rozmowy z Nowym Szefem*.

Nowy Szef nie powiedział zbyt wiele. Nie wyraził sprzeciwu. Nie pałał zbytecznym entuzjazmem. Wygłosił pogadankę w stylu standardowego szefa. Na koniec odesłał do Pani Kierowniczki**. I zaczęły się schody. Jak namówić Panią Kierowniczkę na pionkową delegację? Kwiaty, bombonierki, czekoladki… to nic nie da. Pani Kierowniczka zna już te strategie i sztuczki. Pozostawało tylko jedno – szczerość. Tak więc spodziewając się znacznych strat moralnych i obrażeń fizycznych, ze słowami na ustach “bez Pionka żyć nie można”, udałem się do Pani Kierowniczki.

Przeżyłem i… dostałem delegację do Gliwic!

Rozdział I – wesoły autobus.

Choć sprawy formalne zostały załatwione, to do Gliwic nie uruchomiono jak do tej pory żadnego teleportu, a Pendolino jeszcze nie kursuje. Sprawę należało zorganizować po staremu, czyli skrzyknąć ekipę na wesoły autobus. Jak dobrze, że na innych maniaków planszówek można zawsze liczyć! Wesoły autobus wystartował wczesnym sobotnim rankiem i, choć apokaliptyczne tematy poruszane w czasie drogi nie były zbyt radosnym tłem podróży przez Śląsk, to dosłownie z prędkością śmiechu dotarliśmy pod gmach hali Pionka.

Rozdział II – wejście – w – smoka.

Peter Jackson, choć starał się ze wszystkich sił, smoczy skarbiec zobrazował… przypuszczalnie i przeciętnie. Ot wnętrze góry i wielka kupa złota. No cóż, nie bywa on przecież na Pionku. Obecna miejscówka Pionka to prawdziwy smoczy skarbiec! Dobrze, że jego właściciel ma bardziej przyjazną naturę niż Smaug oraz jego niewysocy nie-przyjaciele, i woła przy bramce wejściowej tylko “co łaska”.

To już któryś raz na Pionku i drugi raz w “smoczej” hali, ale wrażenie wciska w … folię. Tak, w folię. Czarno-szaro-ukurzona folia zalega większą część powierzchni podłogi ze względów podłogo-ochronnych i daje -50 do poruszania się w poprzek hali – łączenia foliowych pasów – natomiast +10 do poruszania się wzdłuż jej dłuższej krawędzi ze względu na przyśpieszenie ewentualnych poślizgów. Pionkowi miłośnicy siedzenia na krzesłach mają już opracowany własny zestaw przekleństw związanych z każdorazowym manewrem swoich czworonożnych pomocników na tej foliowej “kurzawce”.

Ale śpieszę do Pionkowego meritum, czyli wsiadam do …

Rozdział III – CARGOTRAIN

… pociągu, aby choć przez chwilę poczuć się maszynistą, zawiadowcą, budowniczym tras kolejowych, ładowaczem i rozładowywaczem tego, co w wagonach się wozi. “I ruszyła maszyna po szynach ospale…” A nawet bardzo ospale z początku. Zapowiadało się prosto i przyjemnie, a tutaj “gospodarka planowana”, która w dodatku nie wybacza najmniejszej pomyłki. Na dodatek te nieszczęsne tunele – wjeżdżasz człowieku w ciemną dziurę, podobno masz wyjechać na drugim końcu, ale nie koniecznie. Nim się obejrzysz, tunel zeżre dwa punkty ruchu! Jak to?! Ano tak, tunel jeden, ale ma wlot i wylot, a przelot kosztuje ekstra. Ale chwileczka… po co my w ogóle tymi pociągami zawiadujemy? Po punkty. O, to fajnie… Co, już koniec, a to jak te punkty liczymy i kto wygrywa? Mam najmniej punktów, oj, szkoda… nie trzeba było tyle tunelami hasać…

Nie polecam wsiadać do “pociągu byle jakiego” za poradą Marylki R., a przynajmniej nie jeździć nim byle jak. Gdzie to mnie wywiózł ten pociąg?

Rozdział IV – MARS: KOLONIZACJA

Mars, czerwona planeta… To PKP obsługuje połączenia z Marsem??? Pewnie to dzięki temu nowemu Pendolino! A, zapomniałem – do Gliwic jeszcze nie kursuje… Wysiadamy na stacji Mars – Nowe Osiedle i od razu na peronie ważna informacja od przewodnika: owa kolonizacja ma tyle wspólnego z kolonizacją, co rozkład jazdy Pendolino… Człowieku daj już spokój temu tematowi. Marsa kolonizuje się abstrakcyjnie. Czyli właściwie jak? A tak w tle. Najważniejsze w tej kolonizacji będą zasady i akcje, Mars jest na dodatek.

I była to bardzo przyjemna kolonizacja, choć dopiero prototypowa! Mechanizm interakcji między abstrakcyjnymi kolonizatorami był na tyle ciekawy, a przy okazji zasady punktowania na tyle proste, że skolonizowaliśmy abstrakcyjnego Marsa aż dwa razy pod rząd. Ale pora już wracać na Ziemię, aby…

Rozdział V – KAJKO I KOKOSZ: WYPRAWA ŚMIAŁKÓW

… spotkać starych przyjaciół! Gry planszowe mają to do siebie, że są zazwyczaj tworzone dla minimum dwojga graczy. Pionek siłą rzeczy wymusza wręcz, jeżeli nie poznawanie nowych osób i zdobywanie nowych przyjaźni, to przynajmniej spotkanie starych znajomych i odświeżenie relacji… nad planszą.

I tak też było z Kajko i Kokoszem, choć tym razem rozdzieliła ich wielka woda, spotkali się pośrodku jeziora… by minąć się i jak najprędzej dotrzeć na drugi brzeg po wygraną. Kamienie leciały na lewo i prawo, a kłody rzucaliśmy prosto w wodę, a czasem i pod nogi. Oj, dobrze, że nikt nie utonął w czasie tej wyprawy.

Po dotarciu pierwszego zawodnika na finisz, stwierdziliśmy, że na piechotę szkoda marnować czas i przesiedliśmy się… NIE, nie do Pendolino…

Rozdział VI – LINIE LOTNICZE EUROPA

… na samoloty. Obecnie latać samolotem może każdy… jako pasażer oczywiście, ale być właścicielem linii lotniczych… no coż, na planszy… KAŻDY i ZAWSZE. Niebo szybko zapełniło się mnogością kolorowych samolotów, a wartość linii, w których akcje inwestowano najwięcej, szybko poszła w górę. Zapowiadała się inwestycja ze sporym zyskiem. Szkoda tylko, że rozbudowywanie pomarańczowych linii i inwestycję kilku milionów euro w obligacje Air Abacus przerwał bezczelnie kryzys godziny 18:00.

Epilog.

Dokumentacja delegacyjna podstemplowana, a Pani Kierowniczka otrzyma w podzięce pudełko z czekoladkami made by “Lewis & Clark”. Pora więc wracać z głową pełną jeszcze świeżych, ale już jednak wspomnień. Siadam za biurko na najbliższe pół roku, aby już w czerwcu iść do Nowego Szefa i prosić o zgodę na kolejną delegację…

* Nowy Szef – pojawił się w okolicach tegorocznego czerwcowego XXII Pionka, ma już więc pół roku i jak na swój wiek całkiem sprawnie… rządzi całą firmą.

** Pani Kierowniczka – kiedyś kierowniczka z prawdziwego zdarzenia, również jeździła na delegacje, obecnie prawa ręka, asystentka i pierwsza w firmie po szefie.

    Your email address will not be published. Required fields are marked *

    Name *
    Email *
    Website